Mówi się, że ludzie dzielą się na dwie grupy – ci, dla których szklanka jest do połowy pełna i ci, dla których jest do połowy pusta. Jeśli chcesz należeć do tej drugiej grupy, naucz się wprowadzać do życia coś optymistycznego. To nie musi być nic wielkiego, wystarczy, żeby poprawiało Ci nastrój.
Nie od dziś wiadomo, że najlepiej na smutki działa czekolada lub lody, albo lody z czekoladą. Ta zasada zawsze się sprawdza, ale gdy za często wprowadza się ją w życie, istnieje ryzyko zwiększenia nie tylko rozmiarów szczęścia, ale i fałdek na brzuchu.
Dla wielu osób szansą na uratowanie humoru są zakupy. Czasem wystarczy nawet zwykłe chodzenie po sklepach. Nie ma co odmawiać siebie nowej bluzki czy sukienki, jeśli to ma nam pomóc przetrwać trudniejszy dzień. Cóż z tego, że to konsumpcjonizm w czystej postaci skoro wnosi coś optymistycznego.
Zacznij dzień od kawy lub herbaty wypitej w ulubionym kubku. Po pracy umów się na spotkanie z przyjacielem. Gdy ktoś powie Ci komplement, nie mow od razu, że to przypadek, tylko uśmiechnij się i delektuj się miłym słowem.
Sprytnym sposobem, aby wprowadzić coś optymistycznego do swojej codzienności, może być przygarnięcie zwierzaka. Nowy domownik to nie tylko obowiązek, ale przede wszystkim źródło wielkiej radości.
Co jeszcze działa na poprawę nastroju? Zrobienie czegoś dla innych. Pomóż w nauce dzieciom sąsiadki, zostań wolontariuszem, pomagaj w psim schronisku. Dobro zawsze wraca do Ciebie.
Niezależnie, co robisz, zawsze rób to z uśmiechem na ustach.