Mało kto z nieszczególnie owłosionych, ale marzących o długich, wspaniałych lokach Polaków i Polek jest świadomy nowych możliwości, jakie proponuje nam współczesna medycyna. Mówimy tu o nieskomplikowanym, niemalże kosmetycznym zabiegu, jakim jest doczepianie włosów.Oczywiście widzieliśmy efekty bardzo wiele razy. Doczepiane włosy są stosowane od wieków, chociaż można mówić o znaczącej zmianie formy i celu takowej operacji. Już starożytni Słowianie oraz Wikingowie należeli do wielkich zwolenników długich włosów. Bujna czupryna była symbolem wodza, i cóż począć miał dzielny wojownik, który zaczynał łysieć? Doczepianie włosów powalonych przez siebie germanów, Sasów czy Celtów było praktyką powszechnie stosowaną w owych czasach. Półlegendarny biblijny Samson nie mógł wszakże obejść się bez swoich długich warkoczy. Gdy zostały podstępnie ścięte przez nikczemną małżonkę, heros utracił całą swą siłę, ale jako że nie wiedział, jak doczepiane włosy mogłoby mu pomóc, przegrał z kretesem. Sposób na doczepianie włosów znali za to Indianie, i to jeszcze przed przybyciem na ich ziemie białych konkwistadorów. Warunek był jeden: musiały być to włosy zdarte z głowy zamordowanego przeciwnika. Możemy mówić o prawdziwej popularności jaką jest dokładanie włosów, aż po wiek dziewiętnasty, gdy wycofujący się z prerii Indianie specjalnie podejmowali ataki na obozowiska pierwszych Amerykanów. Motywem było oczywiście pozyskanie dodatkowego owłosienia, w które czerwonoskórzy przecież nigdy nie obfitowali.
